Jestem eko-mamą.


Nie uważam jednak, że to mnie definiuje. Jestem gadżeciarą. Jestem też kobietą, córką, partnerką i mamą po prostu. Jestem leniwa i wygodna i właśnie z tego wynika gadżeciarstwo – dla mnie to ułatwianie sobie życia.
Gadżety elektroniczne są mi bliskie od zawsze, szukam nowinek bo lubię, wręcz kocham to :)
Zanim kupię cokolwiek, tak zwany research może trwać tygodniami. Temat muszę poznać dogłębnie i o wyborze decydują wręcz detale.
Ale gadżety to nie tylko elektronika. Dla mnie to wynajdowanie nowinek w każdej dziedzinie. Czy jest to kubek termiczny, biżuteria, naklejki na ścianę czy organizer do samochodu.
Pojawienie się na świecie córki Tosi zmieniło mi optykę. Szukając gadżetów odkryłam metodę odżywiania BLW, pieluchowanie wielorazowe, rodzicielstwo bliskości  i wiele innych rzeczy. Okazało się, że to wszystko co chciałam robić czysto intuicyjnie ma swoją nazwę. Jest to ekorodzicielstwo.
Eko to nie tylko ekologia. Nie biegam z transparentem i nie oblewam farbą pań w futrach.
Nie jestem eko-terrorystką, terroru nie uznaję w ogóle i wyznaję zasadę złotego środka. Szukam rozwiązań pośrednio dobrych dla środowiska, ale przede wszystkim dobrych dla nas, dla Tosi, dla NieMęża i dla mnie. Ma być zdrowo, tanio i bezpiecznie a co najważniejsze gadżeciarsko.

Tośka ma kilka eko-zabawek, ma trochę ciuchów z eko-bawełny,  jest pieluchowana  wielorazowo i noszona w nosidle ergonomicznym, bo z chustą jakoś się nie polubiliśmy, tak samo kaszę jaglaną czy owoce kupuję specjalnie eko. Ale! Obiadki dostaje ze słoiczka, bo nie zawsze mam czas na gotowanie, z pamperasami też żyjemy w zgodzie, bo ekopieluch do lekarza targać nam się nie chce.
Każda decyzja jest świadoma - ma być rozsądnie i wygodnie. A przede wszystkim zgodnie z budżetem bo tanio wcale nie znaczy gorzej.  Jednak zawsze pamiętam, że biednego nie stać na tanie produkty. Oczywiście – bardzo często płacimy za markę, znaczek, logo jak kto woli.
Najlepszym przykładem jest nadgryzione jabłuszko – mam, kocham chociaż czasem drażni mnie brak jakiejś funkcjonalności lub fakt, że za apkę, która u konkurencji jest za free, ja muszę zapłacić.
Jedno jest pewne – nie żałuję wydanych pieniędzy i chociaż już wyszło kilka ciekawszych telefonów lub tabletów – ja jestem zadowolona z tego co mam.

Prawda jest taka, że jeśli w życiu na czymkolwiek próbuje oszczędzić to później cały czas żałuje tego czynu.  Codziennie warczę na ścianę, której być nie powinno a jednak została – bo architekt, bo dodatkowe koszty wywozu gruzu, bo dodatkowe tygodnie pracy ekipy, bo, bo, bo….  Trzy lata od przeprowadzki  i ciągle żałuje. Ok., zdaje sobie sprawę, że to ekstremalny przykład. Mogłam wymienić kilka drobnych, tylko po co.
Czyli znowu wracam do podstaw: ma być rozsądnie, świadomie i fajnie. Na całe szczęście przeszukując zakamarki Internetu w poszukiwaniu informacji, można dokonać odkrycia – nie jestem sama w tym eko-obłędzie! :)
 Jest nas wiele, ocean wiedzy, morze pomysłów i nieustająca rzeka informacji , nic tylko wejść i się zanurzyć … i korzystać! Bo to samo dobro i dla dziecka i dla nas.
Chce Wam zaprezentować moje odkrycia. Pokazać to co subiektywnie uznałam, za dobre, cenowo rozsądne i fajne. Odkrycia i life-hacki  innych zaprzyjaźnionych  Eko-mam.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szorty z Toś

Pełnia szczęścia